Czy uczysz się efektywnie?
Nie ma jednej odpowiedzi na pytanie, jak się uczyć, ponieważ dla każdego różne metody mogą okazać się skuteczne. Można by zacząć od powtarzanej nieustannie przez dorosłych mantry, że na czas nauki trzeba się wylogować z komunikatorów społecznościowych i wyłączyć wszystkie dodatkowe bodźce, które rozpraszają. Młodzież raczej nisko ocenia wiarygodność tej rady, a poza tym samo tylko odstawienie elektroniki niewiele zmieni. Dlaczego?
Często bywa tak, że aby nauczyć się skutecznie matematyki, polskiego, angielskiego lub opanować jakikolwiek inny obszar wiedzy, należy spojrzeć na edukację z szerszej perspektywy i najpierw zadbać o dobre fundamenty procesu uczenia się jako takiego. Mamy na myśli między innymi: odpowiednią motywację, koncentrację, poczucie sensu, świadomość celu, adekwatną samoocenę, znajomość swoich mocnych stron, umiarkowaną ekspozycję na stres i umiejętność radzenia sobie z nim, właściwy sen, a także aktywność fizyczną oraz zdrową dietę. Warto uczyć się w pełni wykorzystując swój potencjał, rozumieć swoje procesy poznawcze, poznawać różne metody notowania czy zapamiętywania, umieć przekuwać przyswojone wiadomości na umiejętności praktyczne. Niezmiernie ważnymi czynnikami warunkującym powodzenie całej operacji są również sprzyjające emocje, atmosfera i warunki do nauki panujące w domu. Zatem dbajmy o poprawne relacje z bliskimi: z jednej strony nie odrzucajmy ich wsparcia, z drugiej – wykorzystujmy domowników jako uczniów lub egzaminatorów.
Jedno jest pewne – aby uczyć się efektywnie, należy mieć plan. Treści do powtórzenia jest tak dużo, że nie ma możliwości, aby ktoś, kto zwyczajnie się nie uczył, w ciągu tygodnia opanował potrzebną wiedzę, zdobył odpowiednie kompetencje. Intuicja podpowiada rozłożenie materiału na części. W przypadku języka polskiego, jako że uczniowie muszą umieszczać w swoich pracach konteksty (a mają z tym problem), analizując poszczególne tematy wypracowań warto rozpisywać sobie konteksty na typy i starać się ich znaleźć jak najwięcej, a rozwijać te, które wydają się nam najbardziej funkcjonalne.
Jeśli chodzi o naukę do matury ustnej, polecamy nagrywanie się. Powinniśmy kontrolować i dbać o spójność, płynność i zrozumiałość swojej wypowiedzi, ponieważ uczniom coraz częściej sprawia kłopot sama czynność mówienia. (Człowiek, zanim doszedł do pisma, najpierw nauczył się posługiwać mową. To dzięki niej nasi przodkowie mogli opowiadać o swoich myślach i uczuciach, a dopiero potem nauczyli się utrwalać je w formie pisemnej. Tymczasem dzisiejsza komunikacja młodzieży to często zabiegi związane z pisaniem, najczęściej na ekranach swoich urządzeń, które jednak naśladują mówienie – jest to zjawisko tzw. oralności wtórnej). W rzeczywistości szkolnej, w bardzo licznych klasach, osoby mniej aktywne niestety prawie w ogóle nie odzywają się na lekcjach, zatem w ich przypadku egzamin ustny wiąże się z ogromnym stresem. Ćwicząc przed maturą warto więc zarejestrować (np. kamerą telefonu), a później obejrzeć swoje wystąpienie, zwracając uwagę nie tylko na to, co mówiliśmy, ale także jak się zachowywaliśmy. To da nam punkt wyjścia do podnoszenia poziomu własnej wypowiedzi. W internecie są też ogólnodostępne krótkie podcasty do poszczególnych tematów na maturę ustną – to kilkuminutowe audycje, których można słuchać jadąc rano do szkoły czy uprawiając sport.
Idealnie byłoby osiągnąć taki poziom kojarzenia faktów, motywów, wiedzy o epokach, by móc je wiązać w dłuższe i logicznie spójne wypowiedzi. Ponadto polecamy, aby każdą powtarzaną treść wykorzystywać i sprawdzać w kilku obszarach – jeśli powtarzamy jakieś zagadnienie na maturę ustną, warto od razu zastanowić się, co byśmy napisali w wypracowaniu na taki temat, jakich argumentów użyli, jakie konteksty wprowadzili, co pamiętamy o epoce, z której pochodzi dany tekst czy z którą wiąże się dany motyw. Polecamy też wszelkie mapy myśli, schematy porządkujące nasze wypowiedzi i prace, korzystanie ze sprawdzonych źródeł wiedzy.
By szkoła nie kojarzyła się z przykrymi doświadczeniami, wystarczy zazwyczaj systematyczność i konsekwencja. Wiemy również, że szkoła nie jest jedynym miejscem, w którym zdobywamy wiedzę i umiejętności; w zasadzie nawet nie powinna być głównym miejscem. Kiedy ktoś pasjonuje się jakimś zagadnieniem, drążenie go zmienia poczucie czasu. Godzina spędzona na odkrywaniu rzeczy, które nas fascynują, mija w 10 minut. Dziesięć minut spędzone nad czymś, co wydaje się nudne, ciągnie się godzinami. Jednak uczniów uprawiających samouctwo, którym uczenie się idzie szybko, przyjemnie i nieświadomie, jest stosunkowo niewielu. W pozostałych przypadkach, zanim znajdziemy w temacie coś, co nas zaciekawi, musimy zaufać aksjomatom wszelkich teorii uczenia się, a głównie temu najbanalniejszemu, że trening czyni mistrza. Nic nowego, lecz uświadomić sobie to jedno, a wykonać drugie. Tymczasem, gdy nauka nie idzie, uczeń w naturalny sposób stara się zredukować dyskomfort związany z wysokimi oczekiwaniami, jakie się wobec niego stawia; zaczyna więc podważać sens i korzyści wynikające z uczenia się albo porównuje się z innymi uczniami, by stwierdzić, że wcale tak źle na ich tle nie wygląda. Jest tak, ponieważ każdy lubi żyć w zgodzie z własnym sumieniem, choć często są to tylko próżne próby jego uśpienia.
Uczniowie są niezwykle pomysłowi w kwestii przygotowania się do ważnych sprawdzianów. Jedni robią własne, kolorowe notatki, inni nagrywają własne myśli, tj. wypowiedzi. Choć wielu może powiedzieć o sobie, że jest wzrokowcem lub słuchowcem, to obecnie nie rozróżniamy już tak rygorystycznie stylów uczenia się ze względu na wymienione formy przekazu, uczymy się zazwyczaj wielozmysłowo. Każdy powinien znać lub bynajmniej przeczuwać własne, działające metody, czyli po prostu, potocznie mówiąc, powinniśmy być na ty z własnym Ja, mieć podstawowe zdolności autorefleksji. Podobnie jak nie ma dobrych czy złych emocji, nie ma też dobrych ani złych stylów uczenia się. Są natomiast sposoby, które podświadomie chętniej wybieramy.
Jeśli nie wiemy, od czego zacząć, w niektórych przypadkach przydatnym i ciekawym ruchem wydaje się przeprowadzenie diagnozy pedagogicznej, lecz nie takiej, której celem jest zdobycie ułatwień czy dostosowań podczas egzaminu, ale takiej, która pomogłaby ustalić indywidualne predyspozycje.
Nie da się zaliczyć matury do udanych wydarzeń w życiu ucząc się na tydzień przed egzaminem, zatem początek klasy maturalnej to ostatni moment na szczery plan i podjęcie działań. Jedni chcą zdobyć jak najlepszą pozycję przed startem na studia, inni zadowolą się bezpiecznym lądowaniem. Cel nie powinien deprymować, bo każdy osiągnie tyle, ile jest w jego zasięgu. Pamiętajmy, że doskonalenie się to coś innego niż dążenie do perfekcji, to próba odnalezienia najlepszego siebie.